Pasta z pieczonej marchewki czyli bomba karotenu z orientalną nutą, przyprawiona świeżym imbirem, cytrynową skórką, ostrą papryczką, aromatycznym kardamonem i ziarnami kolendry. Marchewka pieczona!
Worki marchewki są sprzedawane za grosze, więc aż szkoda nie pokusić się chociaż o 5 kg. Pierwszą partię przywiozłam rowerem, dziś znów ruszę po kolejne kilogramy bomby karotenu. No tak, tylko co z nią robić? Przechowywana w workach szybko się popsuje, zatem dobrze ją obrobić i zamknąć w słoikach. Tylko jakoś czasu brak na wieczór z pasteryzacją, krojeniem i wekowaniem. W przyszłym tygodniu obiecuję coś z tym zrobić, jednak dziś wstawcie marchewki do piekarnika, wyjmijcie cynamon, kmin rzymski, imbir, cytrynę i chili i zmiksujcie pastę w marokańskim stylu. Możecie zrobić jej więcej, zagotować jeszcze w garnku, zapakować w słoiczki i trzymać w lodówce nawet kilka tygodni.
Składniki:
- 12 średniej wielkości marchewek
- 1-2 łyżki oleju rzepakowego
- 0,5 łyżeczki cynamonu
- 0,5 łyżeczki słodkiej papryki
- szczypta soli, szczypta pieprzu
- Płaska łyżeczka kminu rzymskiego
- 2 ząbki czosnku
- 2 ziarna kardamonu
- Kilka ziarenek kolendry (pół łyżeczki)
- Łyżeczka startej skórki z cytryny
- Łyżeczka startego świeżego imbiru
- 1/4 papryczki chili
- 3-4 suszone papryczki chili
1. Marchewkę obieramy, wykładamy na blaszkę, polewamy olejem i wstawiamy do piekarnika na 45-60 min (trzeba sprawdzać jej miękkość) na 180 stopni.

Cześć! Jestem Joasia i jestem wegetariańską szamanką 🙂 Zapraszam Was na mojego bloga gdzie znajdziecie wiele moich przepisów.
super przepis na pastę!
Podoba mi się. Nawet bardzo 🙂
dziękuję 😉
spróbuj jak smakuje, polecam:)